czwartek, 4 czerwca 2015

Od Blau Tod

*ROK WCZEŚNIEJ*

Powiewał łagodny, letni wiatr, który z biegiem czasu zaczął mi dudnić w uszach. Niebo, jeszcze przed chwilą jasne i przestronne, teraz pływało w obłokach szarych i smętnych chmur. Moje nogi od kilku godzin nie miały odpoczynku. Rozglądałam się za miejscem, które mogłoby mi posłużyć jako miejsce postoju. Moje modlitwy o chociaż jedno drzewo, przy którym mogłabym się położyć i odetchnąć w cieniu jego korony nie zostały wysłuchane. Im dłużej szłam tą ścieżką tym bardziej widziałam jaki krajobraz był marny. Stanęłam na środku dróżki.
3 godziny wcześniej. Ocknęło mnie krakanie kruka. Jeszcze przez chwilę siedział na jednej z wielu nagich gałęzi, a jego czarne jak bezgwiezdna noc pióra połyskiwały w południowym słońcu. Gdy wstałam odleciał, jeszcze raz wydając z siebie dźwięk. Otrzepałam lekkie skrzydła z szarego pyłu, który wręcz unosił się przy ziemi. Zaczęłam rozglądać się dookoła mnie.
Wlekłam nogę za nogą, a moje kopyta, które przedtem miały kolor pięknej czerni teraz były szare niczym jakaś mysz domowa. Wyglądało to jakby każda cześć mojego kopyta została zabrudzona przez kurz na drodze. W około ani jednej żywej duszy. Już chyba od 2 godzin szłam tą okropną drogą! Czy ja chodzę w kółko?! Najwyraźniej tak, skoro nie potrafię na nic trafić. Błądziłam wzrokiem po okolicy modląc się o to, by choć jedno drzewo miało liście. Zatrzymałam się, łapiąc się za głowę.
-Aghhh! - wrzasnęłam do samej siebie. Zapewne gdyby były tu jakiekolwiek żywe istoty już by uciekły. Byłam wściekłą na cały świat, ale to panika górowała we wszystkich zawartych we mnie uczuciach. Nie wiedziałam gdzie byłam, co się dzieje i jak się tu znalazłam. A może to tylko sen? Obudzę się i wszystko będzie dobrze... na pewno.
Wlokłam nogę za nogą. Po raz kolejny... Czas dłużył się nieubłaganie, a ja byłam na skraju przepaści zwaną paranoją.

*TERAŹNIEJSZOŚĆ*

Rozglądałam się po okolicach. Musiałam cały czas być czujna. Ale czas by legendy na nowo powstały....
Usłyszałam cichy dźwięk. Zobaczyłam geparda
-Kim jesteś?-syknęłam
-Mei-rzekła
-Nie jesteś wrogiem?-podniosłam głowę, a ta kiwnęła "Nie". Nigdy nie wiadomo, zły może być każdy
-Blau Tod


Mia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz